poniedziałek, 23 grudnia, 2024

Albo podwyżki, albo emerytury

5.1.2011    Echo Dnia    str. 5   Kielce

Piotr BURDA Związek Nauczycielstwa Polskiego

Albo obniżymy składki do otwartych funduszy emerytalnych, albo utniemy pensje nauczycieli - zastanawia się premier Donald Tusk. - To skandal - komentują związkowcy.

Burzę wywołała wypowiedź premiera Donalda Tuska w poniedziałkowym programie TVN 24 "Kropka nad i".

Premier w rozmowie z Moniką Olejnik stwierdził: - Mam prawo do uczciwego stawiania sprawy: "czy mamy dzisiaj ostro pójść po pensjach nauczycieli, po aktualnych emeryturach, po to, żeby twórcy systemu emerytalnego mieli dalej satysfakcję?"

 

Chodzi o planowaną obniżkę składek do Otwartych Funduszy Emerytalnych z obecnych 7,3 procent do 2,3 procent. Od 1 kwietnia 2011 roku pięcioma procentami zaoszczędzonymi w ten sposób ma zarządzać Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Dzięki temu rząd chce uratować budżet tej instytucji, któremu brakuje pieniędzy na wypłaty bieżących emerytur.

Premier Tusk nieprzypadkowo powołał się na nauczycieli, gdyż od 1 września 2011 roku mają oni dostać siedmioprocentową podwyżkę pensji. Słowa Donalda Tuska spotkały się z krytyką środowiska nauczycielskiego. - Kolejny raz nauczyciele mają ratować budżet państwa. Ta wypowiedź jest bulwersująca - uważa Stanisław Fidos, wiceprezes świętokrzyskiego okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jego zdaniem, to kolejna próba oszczędności kosztem nauczycieli. - Na początku mieliśmy dostać dwa razy po pięć procent podwyżki w tym roku (w styczniu i wrześniu - red.). Rząd stwierdził, że są wydatki z uwagi na powódź i została nam jedna podwyżka we wrześniu. Teraz nie wiadomo czy i ją dostaniemy, bo brakuje pieniędzy na emerytury - mówi Stanisław Fidos.

Przypomina też niedawną wypowiedź Leszka Balcerowicza. Były wicepremier proponując oszczędności budżetowe wymienił rezygnację z nauczycielskich podwyżek. - Do tej pory nauczyciele spokojnie reagowali na takie pomysły. Tym razem może to się spotkać ze zdecydowaną reakcją - mówi Fidos.